Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 43–50/2020
z 18 czerwca 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Stopione skrzydła ministra

Małgorzata Solecka

Sejm, 4 czerwca 2020, odrzucił wniosek Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności wobec ministra zdrowia. Łukasz Szumowski może być pewny politycznego wsparcia nie tylko premiera Mateusza Morawieckiego, ale – co ważniejsze – prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Ale ten kapitał ma swoją wysoką cenę.



Dwa i pół miesiąca temu Łukasz Szumowski był nową gwiazdą polskiej polityki, zdawał się nie do zatrzymania w drodze na szczyt – tak zaczyna się artykuł Floriana Hassela dla renomowanego niemieckiego tytułu „Süddeutsche Zeitung”, opublikowany po nieudanej próbie odwołania szefa resortu zdrowia, którą podjęła opozycja.

To rzadka okoliczność, by niemiecka gazeta zajmowała się szeregowym członkiem rządu. Politykiem, bądź co bądź, z krótkim stażem i – co tu dużo kryć – na pewno nie z pierwszego szeregu. Ale w czasach koronawirusa, jak nigdy, sprawdza się bibilijne „ostatni będą pierwszymi” i doczekaliśmy się czasów, w których minister zdrowia, już od ponad dwóch miesięcy, skupia na sobie uwagę kraju. I – jak widać – nie tylko.

Z daleka widać lepiej, bo drzewa nie przesłaniają lasu. Hassel pisze, że wysoką pozycję Szumowski zyskał dzięki wykreowaniu wizerunku kompetentnego profesora medycyny, który wie, jak walczyć z epidemią koronawirusa. – Jednak 12 maja jego polityczne skrzydła Ikara zaczęły się topić – czytamy w niemieckim dzienniku, który opisuje dość szczegółowo, jak polskie Ministerstwo Zdrowia w zastanawiających okolicznościach kupiło maseczki ochronne od instruktora narciarskiego, który szkolił Szumowskiego, a dodatkowo sprzęt ten nie miał certyfikatów. – Wzbudziło to podejrzenia o możliwy nepotyzm, a nawet korupcję – wskazuje Hassel.

Wydawana w Monachium gazeta opisuje także kontrowersje, które wzbudzają interesy rodziny Szumowskich z instytucjami państwowymi, rozdzielającymi granty na badania naukowe. A także niejasności w oświadczeniach majątkowych, według których minister niemal niczego nie posiada – posiada jednak jego żona, z którą wiele lat temu podpisał rozdzielność majątkową.

Niemiecki dziennik wspomina, że opozycja próbowała doprowadzić do dymisji ministra zdrowia, ale były to starania bezskuteczne, gdyż „decyzja w takich przypadkach nie jest podejmowana w parlamencie, ani przez szefa rządu, ale w siedzibie PiS przez Jarosława Kaczyńskiego”.

Można podsumować te wywody w stylu pasków „Wiadomości”: Niemcy zazdroszczą Polsce Łukasza Szumowskiego.

Można też zastanowić się, dlaczego – choć Szumowski Jarosławowi Kaczyńskiemu „ani brat, ani swat” – z mniejszą zaciekłością prezes PiS bronił swoich towarzyszy z zakonu PC, gdy wpadli w kłopoty – szef resortu zdrowia jest nie do ruszenia? Ba, premier mówi o nim, że historia oceni go jako jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego ministra zdrowia czasów epidemii koronawirusa, a przedstawiciel klubu PiS w trakcie debaty nad wnioskiem o wotum nieufności idzie jeszcze dalej i nazywa Szumowskiego najlepszym ministrem zdrowia Rzeczypospolitej Polskiej. – Halo, a gdzie Zbigniew Religa? – aż chciałoby się zawołać. Nie ma po co, prof. Zbigniewa Religi nie wspomina się w Prawie i Sprawiedliwości już tak często, jak w 2015 roku.

Dzień przed debatą w Sejmie premier Mateusz Morawiecki, w obecności Łukasza Szumowskiego i ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego niemalże odtrąbił polskie zwycięstwo nad koronawirusem, stwierdzając, że dzięki dyscyplinie i spójności Polski, Polacy przechodzą zwycięsko walkę z patogenem. Dostało się opozycji i „wysługującym się jej mediom”, które szef rządu porównał do brzęczących much. Prominentnych polityków opozycji Mateusz Morawiecki oskarżył o huśtanie łodzią i sypanie piachu w tryby. Celowe przeszkadzanie rządowi, który robił wszystko, by nie powtórzył się scenariusz włoski, gdzie – jak wyliczał Morawiecki „wywożono ciężarówkami zmarłych i chowano ich w zbiorowe groby, nie nadążano z chowaniem zmarłych, miało miejsce odłączanie ludzi od respiratorów, ludzi starszych, którzy nie byli leczeni”. – To wszystko w krajach Europy Zachodniej, to wszystko w Stanach Zjednoczonych – podkreślił, dodając, że „w analizach różnych instytutów Polska jest na czołowym miejscu jako ten kraj, który ratował człowieka, ratował przed śmiercią w samotności”.

Nie wiadomo, które „różne instytuty” szef rządu miał na myśli, bo np. ECDC wymienia Polskę w grupie krajów, które na tym etapie nie radzą sobie z pandemią. Nie, że wcale. Sytuacja ciągle nie jest zła, ale dużo lepsza sytuacja jest w Niemczech, w Czechach, na Słowacji i we wszystkich krajach nadbałtyckich (notabene 12 czerwca Polska otworzyła granicę z Litwą jako pierwszy odcinek odmrażania ruchu granicznego). Krzywa epidemii w swoim przebiegu przypomina Rosję, Ukrainę i Białoruś – choć skala zakażeń we wszystkich tych krajach jest różna.

Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że wypłaszczyliśmy krzywą zachorowań – i dzięki temu nie przeżyliśmy dramatu, jaki dotknął Włochy. Nie wydaje się to do końca uzasadnione, bo podobnego dramatu nie przeżywa na przykład Białoruś, gdzie lockdownu praktycznie nie ma. Na pewno uniknęliśmy dużo wyższej liczby zakażeń, i co za tym idzie – znacząco większej liczby pacjentów wymagających hospitalizacji, ale nic więcej. Podobne do Polski decyzje w tym samym czasie podjęły Słowacja i Czechy – i tam udało się opanować i zdusić pandemię, obydwa kraje notują niewiele nowych zakażeń. Podobnie Niemcy. Gdy 6 czerwca Polska zanotowała 576 nowych przypadków koronawirusa (fakt, że znacząca część pochodziła z jednego ogniska), Czechy – 7, Słowacja – 2, a ponaddwukrotnie liczniejsze Niemcy – 184. Na infografikach obrazujących krzywe epidemii krajów europejskich polskiego sukcesu – w zakresie zwalczenia epidemii – nie widać. To zaś, że nie przyniosła ona śmiertelnego żniwa, nie do końca wydaje się zasługą działań rządu. Liczba zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców rzeczywiście jest, w porównaniu z wieloma krajami bogatego Zachodu, imponująco niska – 33. Ale np. Białoruś, rządzona przez niekłaniającego się wirusowi Alaksandra Łukaszenkę, ma ten wskaźnik na takim samym poziomie (worldometers.info, 14.06.2020).

Symptomatyczne, że podczas wszystkich dyskusji, związanych z wnioskiem o wotum nieufności, premier Mateusz Morawiecki, ale też sam minister i jego współpracownicy chętnie porównywali Polskę do krajów, w które koronawirus uderzył najmocniej, choć porównania te mają ograniczoną zasadność. Nie staliśmy na pierwszej linii frontu (jak Włochy), zamknęliśmy się przy minimalnej liczbie zachorowań (w przeciwieństwie choćby do Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii czy Stanów Zjednoczonych). Nie ma natomiast porównań z tymi, którzy w tym samym czasie dokonywali takich samych wyborów, i w których koronawirus pojawił się w zbliżonym do Polski momencie. Tu nasze przewagi, jeśli w ogóle są, nie są – oględnie mówiąc – spektakularne.

Największą i niekwestionowaną zasługą Łukasza Szumowskiego w zakresie zwalczania koronawirusa jest to, że przekonał wszystkich – od najbardziej prominentnych polityków obozu rządzącego po Jana Kowalskiego – że sytuacja jest nadzwyczajna i wymaga nadzwyczajnych decyzji. Szybki lockdown, któremu Polacy podporządkowali się w pierwszych tygodniach w zasadzie bez szemrania i wyjątkowo solidarnie, był konieczny, bo wbrew propagandzie sukcesu z marca – Ministerstwo Zdrowia, broniąc się przed zarzutami o niegospodarne zakupy, przyznaje to w tej chwili otwartym tekstem – „nie było niczego”: masek, fartuchów, gogli, przyłbic. Niczego, co byłoby potrzebne, gdyby doszło do zwiększonej transmisji wirusa. Nie było też laboratoriów i testów, nie było procedur – zarówno w szpitalach, jak i w sanepidzie. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby Polacy nie zaufali – wtedy – Łukaszowi Szumowskiemu.

Potem przyszły sprzeczne, chaotyczne i niezrozumiałe nakazy i zakazy. Następnie – budzące co najmniej wątpliwości doniesienia o przepłaconych zakupach środków ochrony osobistej i rezonujące w społecznej wyobraźni informacje o wielomilionowych dotacjach dla spółek powiązanych rodzinnie z ministrem.

Co się stanie, jeśli za kilka(naście) tygodni krzywa zachorowań zacznie rosnąć? Albo nawet nie za kilka – pojawianie się ognisk zakażeń w zakładach pracy, w domach zakonnych pokazuje, że nie tylko szpitale, kopalnie czy DPS-y są narażone na masowe rozprzestrzenianie się wirusa. Luzujemy obostrzenia w sytuacji, gdy krzywa zakażeń nie spada – to musi być obarczone ryzykiem, i wydaje się, że resort zdrowia świadomość tego ryzyka ma. Nie ma już jednak – najwyraźniej – wystarczającej siły, by wyjątkowo niebezpieczne pomysły torpedować. Na przykład – wesela na 150 osób, mecze z udziałem publiczności (tak, może być zajętych 25 proc. miejsc, nie – kibice nie są grupą, wykazującą się szczególną podatnością na trzymanie się zaleceń sanitarnych, co pokazuje przykład krajów, które już wykonały ten krok ku „nowej normalności), czy zdjęcie jakichkolwiek ograniczeń liczebnych w kościołach (sklepach, galeriach handlowych również).

Mamy i będziemy mieć sieć laboratoriów, wypracowane algorytmy postępowania, zapasy środków ochrony osobistej i sprzętu medycznego, szpitale gotowe do przekształcenia w jednoimienne (najprawdopodobniej). Czy to wystarczy, w sytuacji gdy jedyna broń, jaką mieliśmy w walce z koronawirusem – zaufanie do osoby ministra zdrowia – tym razem, wiele na to wskazuje, może nie zadziałać?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot