Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2017
z 1 września 2017 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Kto stwierdzi zgon?

Aleksandra Kurowska

Resort zdrowia chce pilnie uregulować kwestie potwierdzania śmierci. Obecne przepisy są z lat 50. XX wieku i nie sprawdzają się. A lansowany w ostatnich latach pomysł ustanowienia koronerów nie doczekał się realizacji.

Teraz zdarza się, że rodzina musi obdzwaniać okoliczne poradnie i szpitale, by znaleźć osobę, która potwierdzi śmierć bliskiej osoby. Wezwanie karetki nie rozwiązuje problemu. W większości nie jeżdżą lekarze, a ponadto zespoły ratownictwa mają – jak sama nazwa wskazuje – ratować. Przekonał się o tym w tym roku m.in. mieszkaniec Międzyrzecza. Nie mógł znaleźć nikogo, kto wystawiłby kartę zgonu teściowej i zabrał zwłoki. Od pogotowia usłyszał, że najlepiej, by sam przywiózł ciało denatki do szpitala.

– Z informacji, jakie dostaliśmy od przedstawicieli ministerstwa wynika, że prace nad uregulowaniem stwierdzania zgonu zbliżają się do finału. Ma to być rozwiązanie systemowe obejmujące różne sytuacje – zgony w domu, w szpitalu i inne okoliczności. Wyjaśniona będzie też kwestia finansowania – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Kwestia była dyskutowana podczas posiedzenia zespołu ds. zdrowia i polityki społecznej w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Obecnie za realizację tego zadania teoretycznie odpowiadają powiaty. Zgon i jego przyczyna powinny być ustalone przez lekarza leczącego chorego w ostatniej chorobie, a w razie jego braku, przez inną osobę, powołaną do tej czynności przez właściwego starostę, przy czym koszty tych oględzin i wystawionego świadectwa nie mogą obciążać rodziny zmarłego. Samorządom na ten cel nie są jednak przekazywane pieniądze. O uregulowanie tych kwestii poza powiatami zaapelował też wojewoda lubuski Władysław Dajczak.

Eksperci, z którymi wstępnie konsultowano możliwe rozwiązania, nieoficjalnie mówią, że wystawiać zaświadczenia dotyczące zgonów mogliby lekarze z wybranych kategorii. Jak twierdzą specjaliści, byliby to prawdopodobnie m.in. lekarze podstawowej opieki zdrowotnej oraz nocnej i świątecznej pomocy zdrowotnej. Jednak w zmienianych teraz przepisach o nocnej i świątecznej opiece tych kwestii nie uwzględniono.

Wyznaczenie wybranych lekarzy miałoby też tę zaletę, że w stwierdzaniu zgonu mieliby większą wprawę. Co jakiś czas – na szczęście niezbyt często – media obiegają informacje o pacjentach, którzy ożyli.

– Brakuje przepisów, które określałyby nie tylko kto ma zgon stwierdzić, ale i jakie powinien mieć do tego kwalifikacje. I na pewno nie powinno to być bezpłatne, jak teraz, bo trudno liczyć na to, że lekarz mający kolejkę chorych pod gabinetem rzuci wszystko, by pojechać wystawić kartę zgonu – mówi nam jeden z lekarzy rodzinnych. Z kolei bez karty zgonu rodzina nie można otrzymać w urzędzie dokumentu niezbędnego do pochówku. – Dlatego staram się w tej kwestii jednak pomagać rodzinom chorych, ale muszę to robić w czasie wolnym, po dyżurach, bo inaczej za opuszczenie przychodni w godzinach zakontraktowanych przez NFZ na leczenie groziłyby mi kary – dodaje lekarz.


Kłopot z kasą

Największym problemem we wdrożeniu zmian mogą okazać się jak zwykle pieniądze. To z ich powodu upadł lansowany wcześniej pomysł powołania koronerów. Samorządy nie chciały za nich płacić, a budżet państwa nie był chętny do opłacania takich usług. Z kolei NFZ – jak nieoficjalnie wiadomo – tłumaczy się faktem, że składki zdrowotne płacone są na leczenie. Gdy zgon następuje w placówce leczniczej, jego stwierdzenie jest częścią opłacanej z Funduszu procedury. Gdy pacjent umiera np. w domu, ktoś powinien zapłacić za dojazd medyka i wypełnienie formularzy. Wykracza to jednak poza definicję świadczenia zdrowotnego, które jest działaniem służącym profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia (oraz inne działanie medyczne wynikające z procesu leczenia).

Ministerstwo Zdrowia potwierdziło nam, że chce pilnie uregulować tę kwestię. – Prowadzimy prace analityczne nad rozwiązaniami systemowymi w zakresie spraw dotyczących stwierdzenia, dokumentowania i rejestracji zgonów – informuje Milena Kruszewska, rzeczniczka ministerstwa. Projekt powinien w tym roku trafić do konsultacji. – Przepisy dotyczące zasad stwierdzania zgonu i jego przyczyny wymagają dostosowania do aktualnego stanu prawnego. Ich archaiczność oraz zamierzchła terminologia nie odpowiadają wymaganiom dzisiejszych realiów – podkreśla Kruszewska. Dodaje, że o nowelizację występowało wiele środowisk.

Faktycznie, zarówno Ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z dnia 31 stycznia 1959 r. (Dz.U. z 2017 r. poz. 912), jak i Rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny (Dz.U. poz. 202) powstały w zupełnie innej rzeczywistości prawnej, organizacyjnej i gospodarczej. Zresztą zgodnie z nimi, np. na miejsce zgonu poza szpitalem powinien przyjechać lekarz, który jako ostatni badał pacjenta w ciągu 30 dni przed jego śmiercią. Jeżeli zmarły przebywał ostatnio w szpitalu – to z tego miejsca, nawet jeśli była to np. placówka okulistyczna. Jeżeli chory zmarł na urlopie – bezpłatnie powinien więc do niego przyjechać medyk z jego miejscowości rodzinnej. To nie tylko nieracjonalne, ale i niewykonalne, bo nie mamy zinformatyzowanego systemu i trudno nawet ustalić, u kogo chory ostatnio się leczył. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, jeśli zmarły ostatnio się nie leczył i co gorsza nie jest zapisany do lekarza rodzinnego (to do niego dzwoni się w takich wypadkach).

Część samorządów na własny koszt powołało koronera. Instytucja ta działa m.in. w Anglii. Koroner jest tam wyłączną osobą mogącą poświadczyć przyczynę śmierci oraz podejmującą decyzję o prowadzeniu dalszego dochodzenia w sprawie zgonu. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii.

W 2016 r. w Polsce odnotowano 388 tys. zgonów.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot