Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 72–75/2010
z 27 września 2010 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Zdrowie publiczne

Aleksandra Kurowska

Zapomniany przez lata termin zdrowie publiczne zaczyna powracać do łask także w Polsce. Co więcej, ma być jednym z głównych filarów naszej prezydencji w Unii Europejskiej – zapowiadali uczestnicy panelu „Zdrowie Publiczne – wyzwania dla Europy” podczas krynickiego Forum Ekonomicznego. Wcześniej jednak nasi politycy powinni przejść szybki kurs dotyczący m.in. widocznych i ukrytych kosztów w ochronie zdrowia oraz zacząć traktować tę dziedzinę jak biznes. A przede wszystkim – zacząć inwestować w jej przyszłość.

– Zdrowie nadal jest traktowane przez polityków, a nawet część ekonomistów jako koszt, a nie wartość ekonomiczna – zwracał uwagę Mariusz Gujski, moderator panelu i wicenaczelny „Służby Zdrowia”. Ale następuje tu już pewien postęp.

– Pamiętam dyskusje, jakie toczyłem jako wiceminister zdrowia z wicepremierem Leszkiem Balcerowiczem. Mówi do nas: „Chcecie pieniędzy? Pokażcie, jakie da to zyski dla gospodarki” – wspominał Andrzej Ryś, dyrektor ds. zdrowia publicznego w unijnej Dyrekcji Generalnej Zdrowia i Ochrony Konsumentów. – Myślę, że do dziś Balcerowicz też zmienił zdanie – dodawał.

To, co „zaoszczędzi” się na profilaktyce, badaniach czy drogich terapiach często – w postaci zwielokrotnionych kosztów – wypływa z budżetu w formie zasiłków chorobowych, rent, kosztów leczenia szpitalnego, usług opiekuńczych czy niższej produktywności przedsiębiorstw. A. Ryś zwracał też uwagę, że zdrowie publiczne jest ważną częścią systemów demokratycznych.

– Ostatnia ustawa przygotowana przez rząd II RP, a opublikowana w sierpniu 1939 r., była właśnie o zdrowiu publicznym. W komunizmie zdrowie publiczne właściwie wykreślono ze słownika języka polskiego, choć Ministerstwo Zdrowia wydawało pismo o takim tytule, założone jeszcze przez Bolesława Prusa i literatów w XIX w. – przypominał.

A jak jest teraz? W 2008 r. została przyjęta strategia zdrowia dla UE. – Wskazuje ona przede wszystkim, że zdrowie jest wspólną wartością społeczeństw, a nie – rządów ministrów zdrowia czy jakichś grup – mówił Ryś. Choć przyznał, że mimo dostępności systemów ochrony zdrowia, idei uniwersalizmu i solidarności, różnice w zdrowiu poszczególnych społeczeństw są wyraźne. Na przykład na Litwie umieralność z powodu chorób serca jest aż 8 razy wyższa niż w Hiszpanii.

Eksperci w UE są zgodni: bez prewencji trudno będzie utrzymać koszty opieki zdrowotnej na poziomie możliwym do zaakceptowania przez sektor finansów publicznych. Stąd coraz większa waga przykładana jest do wpływu na zdrowie np. używek, jak alkohol czy papierosy oraz do skutków otyłości. Wśród wspólnych zagrożeń są ewentualne pandemie, które przy braku granic trudno byłoby utrzymać w ryzach. Wspólne są też problemy związane ze starzeniem się społeczeństw czy rosnąca antybiotykooporność.

– Unia powoli wchodzi w obszar ochrony zdrowia. Bo okazało się bowiem, że wspólne działania przynoszą wymierne korzyści dla pacjentów i państw członkowskich – mówił Ryś.

Czas na selektywność?

Ile możemy zaoszczędzić na profilaktyce i lepszej opiece medycznej? Najczęściej pokazuje się dane z zakresu chorób przewlekłych, które wraz ze zmianą trybu życia, a także wydłużaniem się długości życia stają się coraz większym obciążeniem dla budżetów i państw, i rodzin.

– Przez ostatnie 20–30 lat inwestowaliśmy w opiekę medyczną, nie do końca wiedząc, w jakim kierunku zmierzamy. Nie stworzyliśmy miar ekonomicznych, by sprawdzać, gdzie podziewają się pieniądze – mówił Panos Kanavos, prof. London School of Economics. Jego zdaniem, świadomość polityków zaczyna jednak rosnąć i coraz częściej opiekę zdrowotną traktują właśnie jako inwestycję, która obniży wydatki w przyszłości, a nawet – może zwiększyć przychody, np. jeśli więcej osób zatrzyma się w pracy, a nie na zasiłkach.

– We Francji, Niemczech czy USA ok. 1% populacji konsumuje 28–30% całkowitych wydatków na zdrowie. Z kolei 5% populacji odpowiada za ponad 55% wydatków – przypominał Kanavos. Podobnie zresztą wygląda to w Polsce, na co wskazują raporty Narodowego Funduszu Zdrowia.

– Czy wiemy, kim są ci chorzy ludzie? Wiemy. Co zatem powinniśmy robić i co robimy? Na dłuższą skalę – niewiele. Systemy opieki zdrowotnej płaciły dotychczas po prostu za leczenie osób chorych, ale zaczął się już proces odchodzenia wyłącznie od roli płatnika do roli dokonującego też pomiaru wyników leczenia i skuteczności wydawania pieniędzy na zdrowie – mówił Kanavos. Podkreślał, że nie chodzi w tym procesie tylko o obniżenie kosztów, ale też o zapobieganie pogorszeniu jakości życia i ponoszeniu innych kosztów społecznych. Całkowity koszt dla społeczeństwa jest bowiem wielokrotnością tego, co wydajemy na samo leczenie.

– Musimy wychwycić pacjentów generujących wysokie koszty i sprawdzać, co działa dobrze, a co nie działa, nie ex post, ale już w trakcie leczenia – mówił Kanavos. Takie inicjatywy, dotyczące zarządzania konkretnymi jednostkami chorobowymi, jakością leczenia czy stosowaniem leków są podejmowane m.in. w Niemczech i Francji.

Izrael pokonuje cukrzycę

W zdrowie trzeba inwestować i to sporo. Unijni urzędnicy, dyskutując o strategii lizbońskiej, zwrócili uwagę, że upragnionej przez UE wysokiej konkurencyjności nie rozwiniemy i nie utrzymamy bez zdrowego środowiska i zdrowych społeczeństw. Ale co zrobić, by deklaracje nie pozostały hasłami?

Dobrym przykładem zdecydowanych działań jest walka z cukrzycą w Izraelu, gdzie w 1997 r. podpisano deklarację w tej sprawie. Ale na dokumencie się nie skończyło. Kompleksowy program, jaki wdrożono, obejmował materiały dydaktyczne dla pacjentów, rodzin, pracowników medycznych. Stworzono system motywacyjny w rywalizacji o jak najlepsze wyniki walki z chorobą między ośrodkami zdrowia. Nagrody nie były finansowe, ale mimo to ośrodki włączyły się w program. Co 2–3 lata dawano wytyczne, jak ma być realizowany, wprowadzano nowe technologie, wykorzystując wcześniejsze doświadczenia.

– Udało nam się m.in. przesunąć średni wiek, gdy wykonywane są amputacje, z 7. do 8. dekady życia, a ich liczba spadła o 26%. Daliśmy więc pacjentom 10 lat życia na wyższym poziomie – mówił Nicky Lieberman, dyrektor Clalit Medical Service z Izraela. Spadły też koszty leczenia pacjenta – średnio o ok. 20%.

– Opracowywanie programu zaczęliśmy w 1997–1998 r., i wkrótce wprowadzaliśmy go w życie. Pierwsze rezultaty pojawiły się w 2001 r., gdy zrozumieliśmy, że ze względu na duże różnice etniczne, np. między muzułmanami, Beduinami, chrześcijanami – program trzeba dostosować etnicznie – opowiadał Lieberman. Na oszczędności dla systemu trzeba było zaczekać 7–8 lat.

O podobnym programie w Polsce rozmawia się od lat, ale głównie w wąskim gronie ekspertów.

– Gdy na cukrzycę zachoruje młoda osoba, to żyje średnio 20 lat krócej niż jej zdrowi rówieśnicy. Gdy choroba rozwinie się w późniejszym wieku – średnie przeżycie skraca się o 14 lat – mówił prof. Władysław Grzeszczak. – Zdrowie to inwestycja. Jeśli jakieś państwo twierdzi, że go na nią nie stać lub po prostu nie potrafi o to zadbać, powinna reagować UE. I tak jak w przypadku umowy gazowej – wymuszać realizację ważnych celów – dodawał Grzeszczak. Także inni eksperci zgodzili się, że w najważniejszych kwestiach zdrowotnych Unia powinna rezygnować z miękkiej polityki i wprowadzać programy obligatoryjne.

Polska wyrówna różnice

Choć kondycja ochrony zdrowia w Polsce nie jest najlepsza i pod wieloma względami w statystykach unijnych ciągniemy się w ogonie, zdrowie publiczne ma być jednym z głównych aspektów przewodnictwa Polski w Radzie UE od drugiej połowy 2011 r.

– Chcemy zająć się m.in. wyrównywaniem szans między starymi a nowymi państwami UE – mówił prof. Bolesław Samoliński z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który przygotowuje priorytety zdrowotne dla polskiej prezydencji. Podkreślał, że potrzebujemy zarządzania zdrowiem od narodzin, m.in. edukacji i badań przesiewowych. Na razie jesteśmy skoncentrowani na nadzorze nad chorobą.

Do zarządzania i zdrowiem, i chorobą w Polsce sporo jeszcze brakuje. – W wielu miejscach nie liczymy bezpośrednich i pośrednich kosztów chorób. Brak nam rzetelnych danych epidemiologicznych, więc przy opracowywaniu programów zdrowotnych – wzorujemy się na wynikach europejskich – podsumowywał Mariusz Gujski.

Dobrobyt wrogiem zdrowia

To, że profilaktyka na razie nie jest celem najważniejszym, widać też po wydatkach na ochronę zdrowia.

– Coraz mniej wydajemy na zdrowie publiczne, a coraz więcej – na medycynę naprawczą – mówił prof. Jacek Ruszkowski. Podkreślał, że bezpośrednie wydatki na leczenie czy leki są dużo niższe niż koszty całkowite chorób, obejmujące koszty niezdolności pracowników do pracy, renty i renty socjalne, programy rehabilitacyjne, m.in. prowadzone przez ZUS, utraconą produktywność ludzi, którzy nie zarabiają i nie płacą podatków, a są obciążeniem dla społeczeństwa. Te koszty pośrednie są szacowane ostrożnie na 2–3-krotnie wyższe niż oficjalne wydatki na ochronę zdrowia.

– Chcemy wytypować 20 najpoważniejszych problemów zdrowotnych dla gospodarki, pokazać je decydentom i poprawić w nich efektywność alokacyjną – mówił prof. Ruszkowki. Przy ograniczonych środkach musimy bowiem kierować zasoby na zdrowie tam, gdzie przyniosą największy efekt. – Przestaliśmy się poruszać, odżywiamy się luksusowo. Wiele spraw załatwiamy nie wychodząc z mieszkania, dłużej żyjemy, więc dłużej korzystamy z systemu ochrony zdrowia. A dobrobyt jest najgorszym wrogiem zdrowia – mówił Ruszkowki. Dlatego jego zdaniem przyszłość to wyścig między wzrostem dobrobytu a kulturą, czyli używaniem dobrobytu.

Zdaniem prof. Ruszkowskiego w zbyt małym stopniu wykorzystujemy badania przesiewowe. Nawet, gdy są prowadzone, to korzystamy z nich w 22–60%. W wyjątkowych sytuacjach zgłasza się 80% grupy docelowej. – Polacy widocznie nie widzą potrzeby, żeby wcześnie rozpoznać chorobę, a system ochrony zdrowia nie naciska, by z badań korzystać – mówił profesor. To jeden z powodów, dla których tak wielkie żniwa zbiera w Polsce cukrzyca. A w niektórych systemach ubezpieczeniowych za regularną kontrolę stanu zdrowia można liczyć na obniżenie składek (np. w USA).




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot