Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–35/2000
z 27 kwietnia 2000 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Nie tak miało być

Tomasz Sławatyniec

16 miesięcy funkcjonowania kas chorych to okres, który upoważnia już do podsumowania efektów wprowadzonej 1 stycznia 1999 r. reformy ochrony zdrowia w Polsce. Czy społeczeństwo czuje się bezpieczniej, czy ma łatwiejszy dostęp do świadczeń zdrowotnych, czy wreszcie lekarze, pielęgniarki i pozostali pracownicy służby zdrowia mogą odczuwać zadowolenie i satysfakcję z wykonywanej pracy? Spróbujmy dokonać analizy tego, co się zdarzyło, na przykładzie pediatrii.

W marcu br. odbył się w Rzymie kongres EUROPAEDIATRICS EURO 2000. Zgromadził czołówkę naukowców, klinicystów, lekarzy praktyków niemal z całego globu.

Wśród nich ponad 1/3 stanowili Polacy, którzy w sposób nadzwyczaj aktywny podkreślili swą obecność, prezentując liczne prace. Ten fakt zmusza do konstatacji, iż pomimo zawirowań związanych z wprowadzeniem reformy systemu zdrowotnego, polska pediatria ma się nadal dobrze, a jej osiągnięcia są konkurencyjne wobec uzyskiwanych w krajach Europy Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Ale czy fakt ten nie przesłania jednocześnie rysującego się kryzysu, szczególnie w organizacji opieki nad najmłodszymi pacjentami?

Trudno tęsknić do lat komunistycznego „dobrobytu” z lat 70., ale obiektywnie patrząc, właśnie wtedy rodziła się polska szkoła pediatrii. Dzięki wysiłkom profesorów Górnickiego i Bożkowej były tworzone wówczas wojewódzkie przychodnie matki i dziecka. Na szczeblu lokalnym pediatrzy organizowali politykę zdrowotną opartą na doskonale prowadzonej profilaktyce (szczepienia, dyspanseryzacja). Pediatrzy i pielęgniarki środowiskowe w wiejskich ośrodkach zdrowia wspólnie doprowadzili do znacznego spadku zachorowań na choroby infekcyjne, w tym biegunki, krzywicę, choroby zakaźne itp., dawniej często kończące się zgonem, szczególnie w przypadku niemowląt. Systematycznie spadała umieralność niemowląt, wzrastał wskaźnik zaszczepionych dzieci, osiągając w latach 90. niemal 100 proc.

W szpitalach tworzono nowe, coraz większe i lepiej wyposażone oddziały pediatryczne, szkolono coraz więcej lekarzy zdobywających specjalizację z pediatrii. Wówczas nikt nie zdawał sobie sprawy, że te osiągnięcia nie będą wcale sprzymierzeńcami wprowadzanej w Polsce, w ostatnich latach drugiego tysiąclecia, reformy ochrony zdrowia.

Najdobitniejszym tego przykładem jest Warszawa, z najwyższym chyba na świecie wskaźnikiem łóżek szpitalnych dla dzieci. 9 szpitali pediatrycznych i 3 wydzielone oddziały w szpitalach ogólnych tworzą bazę, którą trudno racjonalnie i efektywnie wykorzystać, a obłożenie często nie przekracza 50 proc., co najmniej w kilku wskaźnik ten sięga zaś 30 proc.

Jakie są skutki tej sytuacji? Otóż każdy warszawski szpital pediatryczny boryka się z dramatycznym deficytem środków na bieżącą działalność, a niektóre utraciły już praktycznie płynność finansową. Mazowiecka Regionalna Kasa Chorych, dysponując ograniczonymi środkami na leczenie dzieci, nie jest w stanie sprostać nadziejom finansowym placówek zagrożonych bankructwem. Kasa chorych ma zresztą finansować określone świadczenia zdrowotne, a nie utrzymywać puste łóżka i płacić za przerosty w zatrudnieniu.

O fakcie, że Warszawa cierpi na nadmiar łóżek pediatrycznych, mówiło się co najmniej od 10 lat. Niestety, wśród kolejnych decydentów nie znalazł się nikt, kto podjąłby decyzję o ich Iikwidacji w wymiarze minimum 50 proc. Owszem, były nieśmiałe próby (Szpital OMEGA – 1991 r.), ale zabrakło konsekwencji i determinacji w realizacji tego zadania, a media podgrzewały atmosferę, zaciekle broniąc placówkę przed zamknięciem. Niektóre ze szpitali (w Dziekanowie Leśnym i przy Niekłańskiej) próbowały odważnie i wręcz rewolucyjnie wprowadzać zmiany w zarządzaniu, restrukturyzowały się, podnosiły jakość świadczonych usług. Inne przyjęły postawę wyczekującą, licząc, że „jakoś to będzie”.

Paradoksalnie, dziś wydaje się, że pionierzy tych zmian nie mogą się czuć wygranymi. Płacą bowiem za to wielką cenę, narażeni są na wybuchy niezadowolenia ze strony sfrustrowanego personelu, którego limit cierpliwości w oczekiwaniu na obiecaną poprawę zarobków już się wyczerpał.

A przecież mogło być inaczej. Słuszna skądinąd idea dystrybucji środków finansowych „idących za pacjentem” nie doczekała się faktycznej realizacji. Bałagan organizacyjny sprawia, że na najdroższych, wysokospecjalistycznych łóżkach w klinikach i instytutach leczone są dzieci, które z powodzeniem mogą być poddawane teapii w szpitalach wojewódzkich lub powiatowych, a więc po znacznie niższych kosztach. Doszło do paradoksalnej sytuacji, że dziecko trafiające do izby przyjęć praktycznie zawsze jest hospitalizowane, chociaż często jego stan wcale tego nie wymaga. Stracona została szansa ekonomizacji terapii z wykorzystaniem tzw. oddziałów dziennych – dzisiaj nikomu nie opłaca się ich utrzymywać. Bardziej opłacalne dla szpitala jest bowiem zatrzymanie chorego na 3–4 dni, bo wtedy dostaje znacznie większe pieniądze. Nie spełniło się marzenie pionierskich dyrektorów, aby promować szpitale lepsze, aktywniejsze, częściej wybierane przez pacjentów. Nie pomogła zdobyta akredytacja (przykład szpitala w Dziekanowie Leśnym).

Niestety, winą za zaistniałą sytuację obarczyć należy decydentów i polityków. Zabrakło im bowiem odwagi, aby swój ewentualny przyszły wynik wyborczy poświęcić dobru nadrzędnemu. Zaniechano więc restrukturyzacji łóżek pediatrycznych w Warszawie, pogłębiając rosnącą stale zapaść finansową wszystkich szpitali. Rzesze nowych, młodych lekarzy i specjalistów nie mają szansy zatrudnienia.

Czy lepiej jest na tzw. prowincji? Faktycznie, nie widać tak negatywnych efektów, jak w Warszawie. Wydaje się nawet, że tam, gdzie odważniej przekształcane są publiczne zozy w placówki prywatne, poziom świadczonych usług, zwłaszcza z punktu widzenia pacjenta, jest coraz wyższy. Pacjent stał się wreszcie podmiotem, a pracownicy zakładów opieki zdrowotnej muszą zabiegać o jego względy. To jeszcze jeden dowód, że czasami warto zaufać menedżerom z „dolnych poziomów” i uwierzyć, że mają tyle doświadczenia i wiedzy z zakresu zarządzania, ekonomii czy marketingu, aby skutecznie implementować zasady reformy w ochronie zdrowia, zgodnie z intencjami jej autorów.

Najważniejsze bowiem jest: „nie przeszkadzać”. A może warto, aby decydenci stołeczni i mazowieccy wybrali się na rekonesans i po nauki „na prowincję”?

Autor był dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego im. prof. J. P. Brudzińskiego w Dziekanowie Leśnym w latach 1991–1999.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.




bot